Lato się jeszcze nie skończyło. Pogoda dopisywała, a my
nabrałyśmy apetytu na górskie wędrówki. Ledwo co wróciłyśmy z naszej wyprawy w
Tatry a już, tzn. po tygodniu udało nam się pojechać naszą starą „wagonówką”-
do Karpacza. Mieszkaliśmy w pensjonacie Wodomierzanka. Wypad planowano na
krótko, więc zaraz pierwszego dnia poszliśmy na Chojnik. Łatwa wyprawa, chociaż
było trochę przeciskania przez szczeliny. Z ruin zamku roztaczał się widok na okoliczne pasma
gór.
Zawitaliśmy
też do wodospadów Szklarka i Kamieńczyk
Była też
Praga, Liberec, Jablonec, przygraniczne Harachow. Kolejką wjechaliśmy na Jested
/ 1.012 m.n.p.m./ .To widok z góry na okolicę.
Kolejnego
dnia obraliśmy kierunek na Śnieżkę. Tym razem pogoda dopisała. Wyruszyliśmy z
Wilczego Jaru szlakiem do schroniska pod Łomniczką.
Serwowali
tam pyszne czarne jagody ze śmietaną – trochę witamin i w drogę.
Ładna,
słoneczna pogoda. Dobra widoczność. Wspaniały spacer. Byliśmy przy symbolicznym cmentarzu ofiar gór.
Na rozstaju dróg przy schronisku Dom Śląski. Po posiłku
ruszamy w dalszą drogę. W górę idziemy czarnym szlakiem. Na zejście zostawiamy
łatwiejszy. Dobra widoczność pozwala podziwiać widoki.
Widać już z
bliska obserwatorium.
Śnieżka /
1.602 m n.p.m./nareszcie zaliczona. Trzeba cierpliwości, bo w górach nie
wystarczą dobre chęci, ale cały splot niezależnych od wędrującego okoliczności.
Od pogody najbardziej. Kolejne wyjazdy były tego przykładem. Ale „co się
odwlecze to nie uciecze”, a zwłaszcza góry będą zawsze w tym samym miejscu. Na szczycie wiało, ale był prawie tłok. W schronisku się
rozgrzaliśmy. Zajrzeliśmy do Kaplicy Św. Wawrzyńca i ruszyliśmy w drogę
powrotną.
W drodze powrotnej robimy też ostatnie fotki z widokiem na
szczyt i ze stacji
wyciągu „ na Kopę” zjazd do Karpacza.
Wiem już na pewno, najładniejsze, najciekawsze góry to
Tatry. Tam mam zamiar wracać, jak długo będzie starczyć sił. Za rok to
najbliższy termin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz